Czy może być coś piękniejszego? Przekonaj się sam!
Zobaczenie zorzy polarnej to marzenie niejednej osoby. Hiszpan – Horacio Llorens poszedł o krok dalej. Postanowił podziwiać zorzę polarną, latając na… paralotni! Musiał zmierzyć się m. in. z mrozem sięgającym -15°C!
„Tysiące lat temu, ludzie widząc zorzę polarną uważali, ze jest to coś magiczne, niepochodzące z tego świata” napisał Llorens na stronie internetowe swojego sponsora – Redbull. „To dziwne uczucie, bo ma się wrażenie, że około 500 m ode mnie znajdowały się chmury, a tak naprawdę były one oddalone ode mnie około 15 000 m” dodał.
Przy temperaturze -15°C w Tromso hiszpański pilot musiał podjąć specjalne środki ostrożności. Miał m. in. ogrzewany kombinezon i rękawice. Większość lotu odbywała się nad wodą, więc jeżeli stałoby się najgorsze i Llorens wpadłby do wody, specjalny kombinezon umożliwiłby mu bezpieczne pozostanie w wodzie przez około 20 min, czyli do momentu, aż przypłynęłaby ekipa ratownicza. Jeżeli nie miałby go na sobie, w lodowatej wodzie wytrzymałby maksymalnie 23 min!
Llorens musiał uzyskać specjalne pozwolenie na ten lot od norweskiego rządu oraz na użycie potężnej paralotni Thor200. „Chciałem mieć pewność, że mam naprawdę dobrą i silną paralotnie” powiedział hiszpański pilot. „Maszyna 200cc umożliwiła mi się dostanie się, gdziekolwiek chciałem oraz wyjście z kłopotów, jeżeli by się pojawiły” dodał. Warunki pogodowe były niestety dalekie od idealnych dla paralotni. Było mroźno i wiał silny wiatr.
Ten projekt miał szczególne znaczenie dla Llorensa. Dedykował go swojemu kuzynowi Alejandro Rodríguez, który był dla niego jak brat. Niestety zmarł w wypadku na paralotni pięć lat temu. „Latanie w nocy w świetle gwiazd sprawia, że myślę o nim. Wierzę, że on wciąż jest z nami, gdy latamy w powietrzu” powiedział.